wtorek, 2 grudnia 2014

Berlin zachodni kontra parlamentarni muszkieterowie


Wybory wyborami a sprawiedliwość musi być po stronie Polskiego Stronnictwa Ludowego. Partii politycznej, która nie była do tej pory doceniana. Partii wypychanej przed każdymi wyborami w polityczny niebyt. Cóż, to akurat problem  pozostałych ugrupowań. Nie będę pisał za dużo bo to już można powiedzieć przeszłość. Jak to zwykle bywa następnego dnia po  wynikach wyborczych zaczyna się kolejna kampania. Do końca roku pewnie przejdzie przez Warszawę marsz niezadowolenia, który nic nie zmieni, a jedynie pociągnie w dół po raz kolejny swoje ugrupowanie i swoich pupili. Skomentuję atak PiS podważający uzyskane wyniki następująco: skoro opozycja parlamentarna w postaci parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości mówi o korupcji i fałszowaniu wyborów to chyba ma zastrzeżenia do swoich mężów zaufania. Może nie zdążyli dojechać z księżyca samochodami.

Ile to polska demokracja ma szczęścia, że właśnie przed 16 listopada bulteriery pana Jarosława straciły przyczepność na polskich drogach i unosząc się w powietrzu na fali obłudnego pędu i chrześcijańskiego wybaczam rozbili swój wehikuł praworządności w tak banalny sposób. Trzeba być naprawdę oryginałem, aby najpierw obrzucać większość parlamentarzystów koalicji cuchnącym błotem, szukać wszędzie afer, by następnie samemu prymitywnie błaznować i okłamywać nie tylko swoich partyjnych kolegów, bo co mnie oni obchodzą, ale Polaków. Do tej pory niepojęte były dla nas walory osobiste posła Adama, ale już na wyjazdach Polak zna się bardzo dobrze. W trudnych początkach polskiej demokracji nikt nie potrafił tak jak nasi rodacy wyjeżdżać na zachód słuchając na walkmanach i radiomagnetofonach kasprzak piosenki „Berlin zachodni” formacji Big Cyc. Pierwsza czerwona kartka pokazana. W przyszłym roku mam nadzieję, że będzie szach i  mat.
Kiedyś nasi ojcowie i dziadowie wołali precz z komuną. Ja dziś mówię precz z obłudą.

Twardy na miękko.

niedziela, 9 listopada 2014

Klasa buraczana wg Tomasza Lisa

Wiem, że nie powinienem tego zrobić ale myślę, że Pan Tomasz Lis mi wybaczy. Chciałbym w całości zamieścić na swoim blogu jego idealny wpis dotyczący ostatnich wydarzeń politycznych. Pn Tomasz wspaniale opisał sytuację i odpowiednim komentarzem. Oto wpis Pana Tomasza Lisa:
 
 
"Jakoś mnie się nawet nie chce szydzić z trójki PiS-owców, w tym z nieszczęsnego Hofmana. Czy naprawdę ktoś, ktokolwiek jest czymkolwiek zaskoczony? Kampania buraczana jest u nas całoroczna. Buraki należą do różnych partii, jedyny problem w tym, że efektem tej kampanii jest oglądanie buraków, a nie - a przecież to powinno być sensem tej kampanii, ich wykopywanie.

Można się oczywiście teraz wyśmiewać z PiS-owców, którzy przy okazji nagrań z restauracji Sowa a PRZEDE WSZYSTKIM PRZYJACIELE, perorowali o niskich standardach PO i jak najwyższych PiS-u, gdy mędrkowali o pogardzie Platformy dla zwykłych ludzi.

Można, ale po co. Obie główne partie ścigają się na wpadki, skandale i kompromitacje.

PiS - owcy rozwalają na Cyprze wózki golfowe. Na to Platformersi spotykają się z facetami od jednorękich bandytów na cmentarzach i stacjach benzynowych. Na to PiS-owcy balują na wyjeździe, a ich rzecznik chwali się członkostwem (obecnie zawieszonym). Na to PO-wiec robi z siebie kretyna na lotnisku we Frankfurcie. Na to PiS-owiec grozi mężowi swej kochanki, że mu zapie***li krzesłem. Na to PO-wcy biesiadują za publiczne pieniądze wrzucając do żołądków ośmiorniczki i popijając je winem za parę stówek. Na to PiS-owcy "przycinają" na rachunkach i delegacjach olewając ważne międzynarodowe spotkanie i relaksując się zamiast tego z małżonkami.

Mamy jeszcze byłego PO-wca awanturującego się w niemieckim samolocie o miejsce dla swego kapelusza. Mamy jeszcze byłego PiS-owca nawalonego jak stodoła i utrudniającego interwencję policjantom. Mamy jeszcze zalanego w trupa i odpoczywającego na chodniku jakiegoś skarbnika z PO. O ekscesach przedstawicieli pozostałych klubów parlamentarnych wiemy mniej zapewne dlatego, że nie są oni na widelcu mediów.

Lider jednej partii z partyjnych pieniędzy kupuje sobie garnitury. Lider drugiej partii za jakiś milion rocznie funduje sobie z publicznych pieniędzy prywatną ochronę.

Proszę mi nie zawracać głowy opowiastkami o wysokich standardach jednej partii(którejkolwiek) i niższych innej (którejkolwiek). Ja tu widzę głównie jeden standard. Buractwo, prostactwo, cwaniactwo.

Taki prostacki, dość wulgarny, ludzki badziew. Tacy polityczni Kiepscy, z tym, że serialowi Kiepscy są zabawni, a polityczni Kiepscy są żałośni.

Donald Tusk nazwał dekadę temu polskich polityków "klasą próżniaczą". Jest gorzej. To klasa buraczana. Jasne, są i ludzie pracowici oraz honorowi, ale buraków jest zbyt wielu, ich ekscesy są zbyt liczne, by nie uznać, że burak w naszej polityce nie jest żadnym ekscesem, wyjątkiem czy anomalią. Jest niestety normą. "

Nic dodać nic ująć.

Twardy na miękko

poniedziałek, 3 listopada 2014

Wspaniała akcja społeczna możliwa właśnie w Płocku

Dzień Wszystkich Świętych jak i Dzień Zaduszny już za nami. Lubię w szczególności wieczorem chodzić po cmentarzach i patrzeć na palące się znicze. Zawsze jest już mniej osób i można chodząc alejkami pomyśleć o różnych sprawach w skupieniu. Atmosfera na cmentarzach sprzyja cichym rozmowom z najbliższymi, tymi żywymi i tymi zmarłymi.
W tym roku po raz pierwszy wziąłem udział w zbiórce pieniędzy na remont płockich pomników. Zawsze pozytywnie odbierałem różne akcje społeczne, wiedząc że przynoszą one same korzyści. W przypadku płockiej zbiórki nie wiedziałem, że ma taki zasięg i że naprawdę ludzie są zainteresowani udzielaniem takiego wsparcia. Przez 15 lat udało się zebrać grubo ponad 550 tysięcy złotych. Bardzo wartościowym elementem tej zbiórki jest to, że biorą w niej udział zarówno osoby związane z polityką jak i zwykli mieszkańcy Płocka. To chyba właśnie ta mieszanka różnych osobowości gwarantuje jakość i dużą efektywność tej akcji. Każdy uśmiechnięty, życzliwy. Każdy starał się aby ludzie odwiedzający płockie cmentarze wrzucali swoje pieniążki do puszek.
Po otrzymaniu propozycji wzięcia udziału w tej akcji na początku miałem mieszane uczucia. Zastanawiałem się czy na dwa tygodnie przed wyborami samorządowymi, w których startuję, to odpowiedzialne zachowanie. Przecież w poprzednich edycjach nie brałem udziału, więc nie chciałbym aby mój udział był odebrany właśnie typowo wyborczo. Na szczęście moja małżonka naprowadziła mnie na prawidłowy kurs i ruszyłem na zbiórkę. Żałuję że w poprzednich latach nie brałem w niej udziału. Nic to, oby w kolejnych edycjach chcieli Twardego to Twardy będzie zbierał, bo to naprawdę duża frajda działać z innymi nie patrząc na kolory polityczne, zajmowane stanowiska.

Pozdrawiam ale tym razem nie na miękko :) 

niedziela, 19 października 2014

Edukacja od najmłodszych lat


Większość mieszkańców Płocka już wie, że startuję w nadchodzących wyborach samorządowych na Radnego Rady Miasta Płocka. Było o bezrobociu i moich propozycjach, teraz będzie o edukacji i moich propozycjach.  
Nie tak dawno, bo przed kilkoma dniami, obchodziliśmy Dzień Edukacji Narodowej. Jak co roku na różnego rodzaju uroczystościach zobaczyliśmy uśmiechnięte twarze zarówno nauczycieli, wychowawców jak i uczniów. W moim Płocku raczej to były dobre miny do złej gry, ale cóż poradzić skoro władze nie za bardzo starają się rozwiązywać problemy płockich nauczycieli.
Dzięki temu, że moja 6 letnia Michalinka poszła już do 1 klasy naprawdę zaczynam rozumieć to czego nie rozumiałem wycierając przez ładnych parę lat szkolne i uczelniane korytarze. Pewnie były i pionowe i poziome, w szczególności przed i po wykładach na płockiej Politechnice Warszawskiej. Ale nie o tem :).
Zrozumiałem w końcu jak ważną rolę odgrywają nauczyciele i wychowawcy. Ile muszą dawać z siebie, żeby ujarzmić niepokorne dusze naszych dzieci. Dzieci, które są tak różne, jak różni jesteśmy my dorośli. Nie da się rozwijać Państwa bez dobrze wykształconych obywateli, obywateli ambitnych, odważnych, bez kompleksów, o których mówił podczas nagrywanych rozmów minister Sikorsky.
I tu zaczyna się odwieczny problem, czyli brak kasy. W naszym pięknym kraju od wielu lat brakuje na wszystko. Kaski nie ma również na edukację, zarówno w ogromnym skarbcu, ośmieszającego się podręcznikiem do 1 klasy Ministerstwa Edukacji, jak i w pustym, zadłużonym budżecie miasta Płocka. Nie oszukujmy się, nie można oszczędzać na edukacji. W szczególności na edukacji w szkole podstawowej, skoro to właśnie tam nasze dzieci rejestrują podstawowe wzorce wykorzystywane później przez całe swoje życie. 
Uważam, że jedyny sposób na rozwiązanie problemów nauczycieli oraz podniesienie jakości edukacji naszych dzieci to zmniejszenie liczby uczniów w klasach do maksymalnie 16 osób. Przecież i tak płocki samorząd, chcąc czy nie chcąc, będzie zmuszony do rozwiązania tego problemu i zwiększenia wydatków na edukację. Inaczej się nie da, przecież po wyborach samorządowych będą wybory parlamentarne, a nauczyciele to ważny elektorat.  Skoro pieniądze będą musiały się znaleźć to od razu sprawmy aby za tymi środkami poszła również jakość nauczania. Po prawie 2 miesiącach edukacji Michaliny cieszę się bardzo, że jej klasa liczy mniej uczniów od przeciętnej. Pani ma czas na sprawdzenie, odpytanie, rozmowę i naukę.
Życzę wszystkim nauczycielom mądrych negocjacji, mądrego ministra, lepszych podręczników, żeby nie byli zmuszani dla dobra dzieci do proponowania rodzicom zakupu dodatkowych książek z uwagi na bełkot tych ministerialnych.

pozdrawiam na miękko :)
  

środa, 10 września 2014

Nadchodzą obietnice i życzenia

Rozpoczęto wyścig. W szranki stanie kilkaset osób ubiegających się o 25 mandatów radnych oraz kilku kandydatów chcących objąć fotel Prezydenta Miasta Płock. Obecnie na czele są kandydaci z listy Polskiego Stronnictwa Ludowego, z której i ja startuję. Dokładnie w okręgu nr 2, miejsce nr 1.
O fotel prezydenta miasta startuje z naszym poparciem wieloletni działacz, były Starosta Płocki, obecnie poseł ziemi płockiej Piotr Zgorzelski.

Etap przygotowań PSL wykorzystało najlepiej i jako pierwsi przygotowaliśmy pełne listy, co pozostałym ugrupowaniom jeszcze sprawia duży kłopot. Chyba, że ich strategia polega na czarowaniu. Ja jednak wolę otwartą grę bez ściemy i gadania głupot. To pokazuje naszą mobilizację i dobrą organizację.
Za chwilę zacznie krążyć po Płocku kilkanaście programów wyborczych, mniej lub bardziej realnych do zrealizowania. Dla mnie jako urodzonego Płocczanina to znak, że trzeba dokładnie czytać to o czym mówią i piszą kandydaci. Zachęcam do czytania propozycji startujących osób, aby wybrać tych z najlepszymi pomysłami, tych którzy sobą coś reprezentują. Nie może być przypadków, bo przypadki są już niestety teraz i już niestety były. Startuję do Rady Miasta Płocka bo wiem, że 12 lat pracy w strukturach samorządowych, nie tylko w Płocku ale całym regionie płockim, bardzo dobrze przygotowało mnie do pełnienia tej funkcji i do rozwiązywania codziennych problemów Płocczan, naszych sąsiadów. Jestem dumny z tego, że przez wiele lat pomagałem i pomagam naprawdę różnym osobom w wielu problemach.
Dla mnie jako człowieka, któremu naprawdę zależy na roli Płocka jako miasta skupiającego wokół siebie powiaty i gminy, musimy rozwiązać dwa podstawowe i najważniejsze problemy. Problem miejsc pracy oraz problem edukacji naszych dzieci, ale w szczególności na poziomie szkoły podstawowej i przedszkoli.
Do tej pory, przez ostatnich 12 lat, zarówno prezydenci jak i radni nie poradzili sobie z tymi dwoma fundamentalnymi zagrożeniami dla Płocka. Niestety mieszkańców ubywa. Nie widać zbytnio przyrostu przedsiębiorstw, które pozwoliłyby na zmniejszenie poziomu bezrobocia. Z pewnością wielu malkontentów będzie marudziło, że Twardy pozjadał rozumy i paple byle papleć, i dlatego że startuje z listy PSL i dla tego, że chce jak to w PSL wdrapać się na kolejny stołek. Tak mówią ludzie, którzy nie mają niestety pojęcia o pracy w samorządzie. To naprawdę nie jest tak. Mam wizję rozsądnej rady miasta, która nie walczy między sobą o błyszczenie w mediach tylko pracuje na rzecz mieszkańców.
Obserwuje działania urzędu miasta na poziomie współpracy z przedsiębiorcami. Naprawdę nie widzę tu żadnych rozwiązań ani stymulacji, które spowodowałyby zainteresowanie pracodawców zatrudnianiem bezrobotnych. Nie są zachęcani czymś innym niż tylko krótkimi stażami, w szczególności finansowanymi z pieniędzy UE. Wiem, że jeśli tego wsparcia unijnego by nie było to bylibyśmy daleko w d … . Nie widzę również tworzenia nowych zakładów pracy.
Pomysły urzędników wykorzystywane przez prezydenta można skwitować tak: słuchamy co mówią inni i jeśli na czymś można zarobić kilkadziesiąt głosów to na siłę je wprowadzamy. Od gadania nie przybywa miejsc pracy. Moimi pomysłami na rozwiązanie tego problemu są:
- przede wszystkim dialog wszystkich rajców miejskich ze sobą,
- dialog z poważnymi partnerami jakimi są płoccy mali i średni przedsiębiorcy, zrzeszeni lub nie (każdy jest na miarę złota),
- zrozumienie potrzeb przedsiębiorców w stosunku do rozwoju własnych przedsiębiorstw i co za tym idzie wzrostu miejsc pracy.
Po prostu posłuchajmy co mają do powiedzenia ci oferujący pracę i czego oczekują od urzędników aby wyzwolić cały gospodarczy potencjał. Z pewnością będziemy musieli wpłynąć na nowelizację chociaż w części przepisów prawnych ale naprawdę warto.
Po krótce walka z bezrobociem powinna wyglądać w ten sposób, że najpierw pracodawcy mówią czego oczekują, a następnie urzędnicy robią tak jak chcą przedsiębiorcy. To tak w skrócie i to nie jest korupcja. Należy przekazać zabudowane czy też wolne tereny po to, aby płoccy przedsiębiorcy mogli rozwijać swoje firmy. Przy założeniu, że w pierwszej kolejności pracę znajdą właśnie Płocczanie. To powinien być najważniejszy i niezmienny warunek.
Oczywiście, mogę pisać czego to nie zrobię jak zostanę radnym ale nie o to kaman. Jeśli Płocczanie wolą ściemę i gadanie to nie mam szans. Startując wierzę w mądrość moich znajomych, sąsiadów i tych co jeszcze nie uwierzyli, że radny słuchając wyborców naprawdę wspólnie z nimi może wiele zmienić.
Te wybory jak to ja biorę na miękko :)

środa, 3 września 2014

Wrześniowy napęd

 
1 września kojarzy nam się z wieloma wydarzeniami. W mieście Płocku to dzień, w którym odbyła się Wojewódzka Inauguracja Roku Szkolnego 2014/2015. Zespół Szkół im. Marii Curie Skłodowskiej zaprosił wielu bardziej lub mniej ważnych gości. W pierwszym rzędzie zasiedli wybitni, choć nie wszyscy, bo ja również, przedstawiciele większości opcji politycznych, instytucji państwowych i samorządowych.
 
Swoją obecnością uświetnili inaugurację: premier Waldemar Pawlak, poseł Piotr Zgorzelski, posłanka Elżbieta Gapińska, Wojewoda Mazowiecki czy też Kurator Wojewódzki, Przewodniczący Rady Miasta Płocka, Wiceprzewodniczący Rady miasta Płocka i wielu innych.
Wszystkie krzesła na boisku szkolnym były wypełnione po brzegi. Wydarzenie to rozpoczęło się sympatycznie, ale po chwili przerodziło się ni to z gruszki ni z pietruszki w wyborczą agitację Platformy Obywatelskiej. Gwoździem programu byli organizatorzy inauguracji, którzy zapraszali na nią gości i nie wiadomo dlaczego olali zaproszonych gości. Najzwyczajniej w świecie odmówili, w brutalny sposób skracając uroczystość, zabrania głosu zaproszonym gościom.
Zdziwiony premier Waldemar Pawlak, będący również absolwentem dawnej „Samochodówki”, nie ukrywał pod miłym uśmieszkiem zaskoczenia. W końcu przyjechał po to żeby oprócz świętowania inauguracji roku szkolnego oraz otwarcia tak potrzebnych warsztatów zawodowych porozmawiać z wieloma młodymi ambitnymi ludźmi. Z pewnością chciał powiedzieć, że kształcenie w szkole zawodowej to ogromny impuls dla rozwoju naszego kraju, to przyszłość tej młodzieży na bardzo trudnym rynku pracy. Niestety nie udało się. Z tylnych rzędów było słychać  miłe słowa pozostałych uczestników inauguracji, którzy to zauważyli i bardzo komentowali. 
Zastanawiam się, czym ten brak szacunku Prezydenta Miasta Płocka do zaproszonych gości był spowodowany. Rozumiem, że rozpoczęła się kampania wyborcza, ale raczej taki brak szacunku do zaproszonych gości nie będzie wartością dodaną w tej kampanii ubiegającego się o reelekcję prezydenta. Ciekawy jestem, czego nauczyli się z tej pierwszej lekcji uczniowie. Chyba tylko politycznego cwaniactwa. Pamiętam jeszcze z czasów właśnie nauki w Elektryku jak jeden z profesorów mówił: „pamiętaj elektryku młody szanuj zieleń boś nie jeleń”.
Na szczęście jak cię widzą tak cię piszą.

Łubu dubu. To mówię ja,  Wiesław Jarząbek
czyli absolwent Elektryka ;)

wtorek, 2 września 2014

Nasz sukces


Od soboty znów jesteśmy na ustach całego świata. Każdy sukces naszej ojczyzny to również sukces nas samych. Cieszmy się, że na mapie Europy  jesteśmy jednym z liderów. Liderem niezbyt bogatym za to z pewnością obdarzonym wieloma doświadczeniami. Co do zdolności finansowych Polski to jeden z moich znajomych, taki bardzo zadziorny w swoich poglądach, uważa, że Polska to kraj bardzo bogaty skoro potrafi utrzymać całą Europę. Ja faktycznie nie rozumiem dlaczego np. w Niemczech można produkować samochody a w Polsce się nie opłaca, skoro tam samo wynagrodzenie pracownika jest dużo wyższe niż w Polsce.

Osobiście bardzo się cieszę, że Polak otrzymał możliwość piastowania jednego z najwyższych stanowisk w Unii. Zdaję sobie sprawę z euforii i ogromnej radości prezesa Jarosława jaka zapalila sie  w jego głowie po usłyszeniu tego werdyktu. Tak jak sobie tego życzył Tuska sobie zabrali. Oczywiście jak to u nas, zamiast tylko się cieszyć są i negatywne komentarze. Lepiej jednak zawsze patrzeć z optymizmem niż zadręczać się problemami, których nie ma i może nie będzie. Na większość spraw i tak przeciętny dziennikarz czy też myśliciel wpływu nie ma, a co dopiero zwykły człowiek.  

Przez ostatnich 7 lat premierowi nie było łatwo kierować tym wspaniałym i wyrozumiałym państwem. Teraz zobaczymy jak sobie poradzi nasz fighter na arenie międzynarodowej. Trzeba przy okazji przyznać, że jednak 7 lat z rzędu potrafił utrzymać się z całą PO u władzy. Całe szczęście, że przez te 7 lat miał lojalnego koalicjanta czyli PSL, który jest odpowiedzialnym koalicjantem i bardzo rozważnym w podejmowaniu decyzji. Można rzec, że niezbyt wymagającym, lecz najbardziej skutecznym od wielu lat ze wszystkich politycznych ugrupowań na naszym rynku. Ta skuteczność nie jest z zazdrości akceptowalna przez pozostałe ugrupowania i środowiska polityczne. Nie jest też rozumiana przez nasze społeczeństwo właśnie przez tą zazdrość pomieszaną z negatywną paplaniną, ale PSL jest bardzo skuteczny.

Ważne jest teraz aby uwielbiane przez peruwiańskie kobiety i dzieci „Słońce Peru” obrał dobry kierunek w mianowaniu kolejnych gwiazdek zarówno w UE jak i w macierzystym kraju. Do tej pory w dużej mierze zaufał osobom, które bardziej psuły jego osobisty wizerunek niż wzmacniały. Chciałbym, żeby premier działając na arenie międzynarodowej dobierał do współpracy osoby przede wszystkim lojalne, bez drogich zegarków, czy też lubiące tańsze wina. Osoby znające chociaż troszkę język angielski, żeby jeśli popełnią jakąś gafę czy też bełkocząc wysiądą z samolotu będą potrafiły powiedzieć „sorry taki mamy zwyczaj”. Współpracowników, na których będzie mógł liczyć a nie się za nich wstydzić. Brakowało mi do tej pory w działalności szefa rządu mocnych i stanowczych gestów w stosunku do współpracowników. Czasami nawet mocnego kopa. 

Zdaję sobie sprawę, że praktycznie we wszystkich ugrupowaniach trudno jest wyłuskać takie osoby, dla których reprezentowanie swojego szefa i wykonywanie zadań to zaszczyt, a nie tylko możliwość zarobienia w różny sposób kaski. Wierzę, że prędzej czy później to się zmieni, a i wtedy Polska też się zmieni.

Trzymam kciuki za naszego reprezentanta na tym odpowiedzialnym, o wielu możliwościach stanowisku.


Na miękko z tą Unią.

wtorek, 12 sierpnia 2014

Wakacyjny, ustawowy duszek

No i po urlopie. Pogoda podczas mojego pobytu z żoną i dziećmi nad naszym morzem była wyśmienita. Bardzo ciepło, słonecznie z dużą ilością lodowatej morskiej wody. Do Łeby pojechałem po wieloletniej przerwie. Oprócz bramek na autostradzie wyprawa była bardzo udana. Napisałem bramek, ale po dojechaniu do pierwszej zjechałem z autostrady. Co się miałem denerwować. Przy okazji jadąc drogami wojewódzkimi  miałem porównanie z tymi w naszym województwie. Musze powiedzieć, że jestem dumny z naszych dróg. Bez porównania dużo lepsze od tych na Pomorzu.

W Łebie najbardziej podobała mi się plaża. Długa, szeroka z płytką wodą, w sam raz dla naszych ruchliwych, bardzo ambitnych jeśli chodzi o pomysłowość, dzieci. Jadąc nad morze liczyłem się z tym, że woda będzie zimna. Moje przypuszczenia się sprawdziły i z pewnością nie były wielkim odkryciem. Tak jak wieczne jest pióro, tak i woda Bałtyku jest zimnawa. Powiedziałem sobie nic to. Stojąc na straży życia ludzkiego, czyli moich pociech, dzielnie znosiłem tę zimną atrakcję naszego urlopu. Bardzo fajne były też manewry wojskowe, czyli tak zwane dojście na dalszą część plaży, gdzie nie było tłoku. Na pomysł oddalenia się od centralnej kurortowej plaży wpadła moja żona z moją mamą. Pojechaliśmy samochodem najdalej jak się dało i wleklismy się z plażowymi tobołkami. Po przekraczeniu linii byłej jednostki wojskowej biegnę na zwiady, którędy najbliżej i najłatwiej. Po kilku minutach przedzierania się przez sosnowy las i wysokie wydmy zobaczyłem szumiące morze i prawie pustą plażę. Oddychałem ciężko ze zmęczenia, byłem cały mokry ale warto. Wróciłem tą samą drogą. Zadowolony wskazałem pozostałym członkom wyprawy kierunek, założyem ze dwie torby, złapałem za poręcze dziecięcego wypełnionego rzeczami wózka i pcham. Po chwili żona z babcią i dziećmi daleko z przodu a ja bawię się w strongmena. Pierwsza leśna wydma pokonana, druga w połowie a ja ledwo stoję na nogach, patrzę na bliskich, też ledwo idą. Najsprawniej poszło Michalinie z kapeluszem na głowie. Mały Antek czerwony z upału i wysiłku ciągnięty przez babcię, ja staję na głowie żeby się nie przyznać, że zaraz padnę trupem. Udało się, dotarliśmy na plażę. Kolejne dni były podobne, słoneczne z dużą ilością piasku, zimnej wody, wesołego miasteczka i spacerów. Zmieniłem tylko taktykę i miejsce drogi przez wydmy. 
Bardzo dobrze, że w okolicach Łeby jest ciekawe oceanarium oraz park jurajski. To wzystko zbudowane przy wykorzystaniu środków unijnych. Dużo zabawy jak i edukacji. Jest gdzie pojechać i co zobaczyć. Nie byliśmy na wydamach ruchomych gdyż jeszcze chyba nie czas dla naszych dzieci, za duży wysiłek. Słabiutko wypadł często reklamowany na ulicach Łeby dom stojący do góry nogami. Podobały mi się różnego rodzaju atrakcje na deptaku oraz pomysł na opowiadanie dzieciom wieczorami bajek przez sympatycznego pana, który zasiadał na kocach pod dużym drzewem na wzór Kubusiowych opowieści.   

Śmiać mi się chce jak sobie przypomnę ustawę regulującą spożywanie alkoholu w miejscach publicznych. Po co tracić cenny czas na głupotę i tworzyć ustawę skoro i tak wszyscy ją mają w ... .

Wyjazd udany. Niestety trafiłem na okres afery taśmowej no i się nasłuchaliśmy różnorodnych komentarzy. Wcale się ludziom nie dziwię, że głośno komentowali brak szacunku i zerową moralność wśród najwyższych urzędników państwowych. Mam tylko nadzieję, że informacje prasowe o istniejących  nagraniach video z tych spotkań z pseudoekskluzywnymi Polakami w tle, to wymysł prasy. Obym się mylił. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że teraz albo będziemy podczas rozmów siebie nagrywali albo nie będziemy ze sobą rozmawiali. 

Bardzo chętnię jeszcze kiedyś zawitam do Łeby.

Twardy na miękko.

        

środa, 23 lipca 2014

Płockie powietrze

Ciepłe, wręcz upalne lato sprzyja wakacyjnym podróżom. Odwiedzamy ciekawe miejsca. Wypoczywamy na łonie natury. Cieszymy się z otaczającej nas zieleni, czystej wody i ciszy. Płock z roku na rok jest miastem coraz ciekawszym i ładniejszym. Z pewnością nie jest to zasługa ostatnich czterech lat. Tendencję wizualnych zmian widać w całej Polsce, nie tylko w Płocku. Zaczynamy dbać aby Płock był również miastem zielonym. W szczególności dotyczy to powstałych rad osiedlowych oraz inicjatyw społecznych, które starają się wskazywać miejskiej władzy potrzeby mieszkańców. O jakości wody w kranie nie będę się rozpisywał, o wodzie w fontannach również można było już przeczytać. Interesuje mnie, jako mieszkańca tegoż grodu czystość powietrza.
 
Temat czystości powietrza i wpływu największej rafinerii petrochemicznej na nasze zdrowie i samopoczucie to temat trochę tabu. Były już próby szarpania się z niedostępnym raportem wpływu Orlenu na nasze zdrowie. Była kiedyś tam wisząca tablica coś tam badająca, która częściej była zepsuta niż działała. Tak naprawdę nikt nie jest w stanie powiedzieć czym oddychamy i co wdychamy. Nie wiem czy to specjalnie jest ukrywane czy też jest tak świetnie, że grozi nam napływ żubrów z Puszczy Białowieskiej. Z pewnością miło by było oglądać te piękne zwierzęta chodzące po starówce czy alejkach spacerowych na Tumskim Wzgórzu. 
Płoccy radni, również widząc nadchodzący listopadowy sprawdzian, podjęli próbę zwrócenia uwagi na jednej z ostatnich sesji rady miasta na temat sposobu badania czystości powietrza  Oczywiście minęło już troszkę czasu i jak zwykle nic z tego nie wynika. W naszym kraju widać taki trend, że do póki nie robi się wielkiej zadymy z wykorzystaniem kamer i prasy, to raczej nikt nie kwapi się z miejscowych włodarzy aby zbadać niepokojące sygnały z tej czy owej dziedziny życia społecznego. Ja z cierpliwością czekam na decyzję ratusza związane z rzetelnym zbadaniem jakości otaczającego nas powietrza. Dla mnie nie ma żadnego argumentu aby nie można było zakupić niezbędnych urządzeń do codziennego pomiaru i badania otaczającego nas smrodu. Tu mieszkamy, chodzimy do pracy, nasze dzieci do szkół.
Patrząc na wydatki urzędu miasta na różnego rodzaju promocję prezydenta oraz jego działań, których kulminacja z pewnością wybuchnie w najbliższych miesiącach, jestem pewien, że takie miasto jak Płock stać na to, abyśmy jako mieszkańcy poznali czym jesteśmy zmuszeni oddychać. Mam nadzieję, że jeśli już wspaniałomyślni radni zdecydują o konieczności zakupu stosownych urządzeń, a panujący urzędnicy nie powiedzą „brak środków w budżecie miasta Płocka” na fanaberie mieszkańców z uwagi na poniesione duże wydatki na listy o rozpoczętych czy też zakończonych strategicznych inwestycjach miejskich, to przeprowadzone badania nie spowodują paniki i przerażenia na twarzach Płocczan.
Niech nadchodzący listopad zweryfikuje, kto tak naprawdę zasługuje na reprezentowanie Płocczan w Radzie Miasta Płocka oraz fotelu prezydenta. Nie dajmy się tylko nabrać na złotoustych ściemiaczy, którzy będą mówili jaki to Płock będzie piękny, bogaty za kolejne cztery lata. A już widać nierealne pomysły niektórych kandydatów na kandydatów. Pomysły odgrzewane, proste sposoby dotarcia i zwrócenia uwagi poprzez rozdawanie kawy czy też herbaty na przystankach.
Tak przy okazji nie będę ukrywał, że zamierzam startować do Rady Miasta Płocka, ale bez popisowych haseł w stylu: powietrze jest złe ale objecuję jego poprawę już w grudniu, będzie bardzo dobre.   
Twardy

czwartek, 29 maja 2014

Głupota goni głupotę

Ileż to nienawiści w tym pięknym, chrześcijańskim kraju. Człowiekowi nie dadzą nie tylko umrzeć ale i godnie go jak człowieka pochować. Tylu historyków i ekspertów ile dni i godzin. Każdy ma coś mądrego do powiedzenia. Nawet ja.

Pamietam styczeń. Akurat byłem u dziadków na obiedzie i patrzyłem jak ulicą Bielską jedzie czołg. Ogromne wrażenie bo nigdy  z tak bliska czołgu nie widziałem. Szczęście moje takie było, że będąc małym chłopcem, tych czasów za bardzo nie pamiętam i nie odczułem dzięki rodzicom wielu tragedii. Myślę również, że nie pamięta ich też wielu młodych ludzi, którzy teraz podpalani przez różne osoby, nawołują do bojkotu pogrzebu gen. Jaruzelskiego róznego rodzaju wpisami na fb. 
Czy dobrze zrobił  wprowadzając stan wojenny, czy źle nikt nie potrafi powiedzieć. Jedno jest pewne, był prezydentem Polski. Czy to rada, czy to urna, czy to powołanie lub mianowanie, ktoś wybrał tego człowieka na prezydenta kraju. Nie róbmy z Polski dziczy. 
Jeśli gen. Jaruzelski był takim szkodnikiem narodu, przestępcą ... to powinien zostać skazany i powinien ponieść karę. Skoro minęło już 25 lat demokratycznego państwa i przez te 25 lat żadna władza i żadne sądy nie potrafiły rzetelnie ocenić pracy generała, czy to na plus czy na minus, to naprawdę dajmy sobie spokój z opluwaniem zmarłego. 
Każdy z nas powinien mieć godny, spokojny pogrzeb.  

Twardy   

Wybory i energetyka

Podchodząc w niedzielne popoludnie do urny wyborczej liczylem na rozsądek i wiarę w lepsze jutro. Wierzyłem, że podejdziemy jako naród do tak ważnej sprawy jak wybory do Parlamentu Europejskiego, ze spokojem, rozsądkiem i odpowiedzialnością. No cóż, poraz kolejny myliłem się. 

Nie ma co rozwijać tego co się stało, choć to przykre, że olewamy w ostanim czasie każde wybory. Frekwencja naprawdę marna, Polacy nie wierzą, że mogą swoją postawą wpływać na nasze jutro. Nie ma co prawić morałów ale po prostu wstyd. Nie narzekajmy, że jest jak jest bo swoją postawą sami do tego doprowadzamy. Nie mówmy, że nie ma na kogo głosować, bo to też nie prawda. Jest tylu różnych kandydatów, że aż głowa boli. Czasami od tego ich bełkotu i głupot. Trzeba po prostu się zastanowić chwilę, poznać co mają do zaoferowania a potem wybrać. 
Było minęło, zobaczymy rezultaty tych wyborów już za chwilę. Niepokojące jest to, że w społeczeństwie kumuluje się bardzo duży ładunek agresji, który dał mały upust pod postacią zabawnego Korwina. Również sam sposób prowadzenia kampani przez niektóre partie, taki negatywny, dzielący społeczeństwo, pewnie będzie wykorzystywany podczas zbliżających się wyborów samorządowych.

Zaciekawiła mnie ostatnio wypowiedź różnych osób jakie to ważne, aby będąc w Parlamencie Europejskim dbać o bezpieczeństwo energetyczne Polski. Ciągle ten sam temat i ciągle tylko temat. Skoro tak bardzo zależy nam na uwolnieniu się od dostaw ropy i gazu od Rosji to po cholerę nie wybudowaliśmy do tej pory żadnej elektrowni jądrowej? Nie czarujmy się, że to duże zagrożenie. Patrząc na naszych sąsiadów z pólnocy, południa, wschodu i zachodu każdy praktycznie takową posiada. Jeśli będzie awaria to i tak nasz kraj zostanie skażony. To wstyd, że przez kilkadziesiąt lat ciągnie się ten sam temat i nikomu nie zależy za bardzo aby naszą energetykę postawić na nogi. Już nawet nie chodzi o wydawane bez sensu pieniądze na te martwe projekty, bardziej chyba powinno nam właśnie zależeć na samodzielności energetycznej. Mamy i świetnych naukowców i bardzo zdolnych inżynierów, firmy z ogromnym potencjałem. Trzeba tylko chcieć. Już słychać, że system podatkowy związany z wydobyciem gazu łupkowego to tragedia, która spowoduje brak opłacalności wydobycia tego surowca. W końcu na czym nam zależy, na rozwoju czy na cofaniu się w tym rozwoju?

Mam nadzieję, że w nadchodzących wyborach samorządowych pokażemy, że Polacy potrafią wybierać i potrafią cieszyć się demokracją. Ja będę głosował i będę startował. Jeśli ktoś nie widzi dobrego kandydata niech sam wystartuje :). Nie ma taryfy ulgowej.

Biorę to na miękko 

niedziela, 13 kwietnia 2014

Majowy wścig

Zbliżający się miesiąc maj to ważny okres dla nasz wszystkich. Oprócz planowanych urlopów, odpoczynku na łonie natury, niezwykle ważne będą wybory do Parlamentu Europejskiego. Czy końcówka maja będzie dla Polaków szczęśliwa? Pamiętajmy, że zależy od nas samych! Do tej pory w wyborach do PE najsłabszą stroną była frekwencja wyborcza. Poziom około 25 % to stanowczo za mało, aby czuć się prawdziwym demokratą i Europejczykiem. Nie potrafimy sięgać po nasze prawa i nie potrafimy korzystać z tego prawa. Nie widzimy możliwości wielu zmian, jakie przed nami odkrywa prawdziwa wolna Polska i wywalczona po wielu latach demokracja. Obawy o frekwencję również są zmorą komitetów wyborczych. Przyczyna leży moim zdaniem w słabej jakości polskiej dyskusji politycznej i przekazywanych zniekształconych obrazów i treści przez ogólnopolskie media. Zaczynam rozumieć, choć nie pochwalam, udział celebrytów na listach do PE. Skoro najwięcej jest w telewizji programów rozrywkowych, gdzie oglądalność podnoszą sztuczne piersi Natalii, to dlaczego na listach niby poważnych ugrupowań politycznych nie ma wystąpić była żona Cezarego Pazury lub walczący Tomasz Adamek. Obecnie popularność to głos otumanionego, znudzonego i nie lubiącego wyzwań tłumu. Skoro tak, to tak mamy. Czy to jest dobre rozwiązanie dla Polski zobaczymy już w maju a następnie za kolejne 5 lat.
Nie można powiedzieć, że Polacy nie mają z czego wybierać. Wiele komitetów oraz ich ciekawi i barwni przedstawiciele ujawniający różnorodność poglądów politycznych dają nam przecież możliwość zapoznania się z programem. Pomagają nam zdecydować na kogo mamy głosować. Pomysłów jak pozyskać wyborcę z pewnością nie zabraknie. Oglądając w ubiegłym tygodniu program „Premierzy”, w którym uczestniczył Waldemar Pawlak oraz Krzysztof Bielecki, z ciekawością słuchałem opinii eksperta, byłego ambasadora, który stwierdził, że brakuje podczas tych „igrzysk” merytorycznej dyskusji na temat przyszłości UE. Nawet powiedział mocniej, że najważniejsze dla kandydatów jest to aby ponownie wygrać wybory ale jak najmniejszym kosztem.  Uważam, że nie we wszystkich przypadkach tak jest, bo są na tej planecie jeszcze osoby dla których naprawdę ważne jest dobro Polski, ale niestety istnieje duża liczba pseudo polityków, którzy idą tym tropem. Niestety też wygrywają. 
Początkowo się z tym stwierdzeniem zgodziłem jednak po piątkowej debacie kandydatów z Mazowsza, która to odbyła się w murach Muzeum Mazowieckiego w Płocku uważam, że wizja wśród kandydatów jest. Na debacie spotkały się osoby z pierwszych miejsc na mazowieckich listach. To cieszy, że przysłowiowe „jedynki” poważnie podeszły do zaproszenia i prawie punktualnie stawiły się w wyznaczonym miejscu. Organizatorami tego spotkania były odpowiedzialne płockie instytucje i media – Business Center Club Płock oraz Tygodnik Płocki. Muszę stwierdzić, że pytania zadawane kandydatom w kilku przypadkach sprawiły trudności w formułowaniu odpowiedzi przez odpytywanych. Ja, będąc uważnym uczestnikiem tej debaty, ugruntowałem swoją opinię, że największą wiedzę o Parlamencie Europejskim, o sprawach które są dyskutowane na tym polu i o tym jak powinna wyglądać Unia Europejska za 10 czy 20 lat miał Jarosław Kalinowski, startujący po raz trzeci z listy Polskiego Stronnictwa Ludowego. Doświadczony europoseł, już dwie kadencje reprezentujący interesy Polski w Brukseli moim zdaniem jest najbardziej merytorycznym kandydatem wśród wszystkich „jedynek” na Mazowszu. Nie będę wspominał wszystkich odpytywanych uczestników tej debaty jednak tylko trzech, Andrzej Celiński, Ludwik Dorn i wspomniany Jarosław Kalinowski, udzielało dobrych odpowiedzi. Wśród tej siódemki niestety jeden z kandydatów ciągle żył przeszłością i historią, a to nie napawa optymizmem. Kandydatka PO krążyła dookoła Pana Premiera i jej zdaniem jest fantastycznie. Pozostali kandydaci byli dla mnie bezbarwni i nic nie wnoszący do dyskusji.  Podobała mi się również jedna z wypowiedzi Andrzeja Celińskiego, że nie można właśnie w 21 wieku cofać się do tyłu i problemów państwa rozwiązywać patrząc na naszą historię. Należy budować gospodarkę sięgając również za naszą wschodnią granicę, do partnera silnego i niezależnego gospodarczo. Oczywiście nie podoba mi się bardzo polityka Rosji w stosunku do Ukrainy, ale brak podejścia biznesowego i współpracy gospodarczej z tym krajem spowoduje u nas więcej strat i niż dobrego latające F16.
 
Na koniec tej debaty okazało się, że Jarosław Kalinowski to również polityk, który ma odwagę powiedzieć o naszych problemach demograficznych i stwierdzić jednoznacznie, że jeżeli nic polscy politycy nie zrobią z reformą ubezpieczeń to za kilkanaście lat „nie będzie niczego”, jak to mówił Krzysztof Kononowicz.  Przy okazji przypomnę teledysk Grupy Operacyjnej http://youtu.be/XIIFCfJ8JHM
Proszę również Was Drodzy Czytelnicy, abyście aktywnie uczestniczyli w nadchodzących wyborach do Parlamentu Europejskiego. Namawiajcie jak najwięcej osób. Tak to już jest, że niegłosujący nie powinni narzekać. Każdy z nas może zmienić wiele w naszym pięknym kraju, ale aby to zrobić trzeba iść i oddać swój głos. W przyszłości będziemy mieli taką rzeczywistość i takich reprezentantów jak zagłosujemy teraz. Nie zapominajmy, że podstawą 60% aktów prawa tworzonego w Polsce jest prawo uchwalane właśnie w Parlamencie Europejskim. Niech reprezentują nas osoby, które naprawdę mają wizję Unii Europejskiej na kolejne 20-30 latach. Niech będą to osoby, które pamiętają o przeszłości i historii, ale nie stawiają jej na pierwszym miejscu, tylko myślą o tym co czeka następne pokolenia młodych Polaków.

Z okazji zbliżających się Świąt Wielkiej Nocy życzę Państwu spokojnych, pogodnych i radosnych dni. Odpoczynku, wytchnienia oraz ciekawych rozmów przy świątecznym stole.     
 
Twardy na miękko    

środa, 5 marca 2014

Hans Kloss

Jak jest sukces to musi również pojawić się porażka. Obecna sytuacja na Ukrainie w mojej skromnej ocenie jak zwykle nie sprzyja nam Polakom. Giełda tąpnęła, złoty traci na wartości, pewnie zdrożeje zaraz paliwo oraz pojawią się imigranci. Szczęście w nieszczęściu, że wspólnota europejska jak na razie mówi jednym głosem. Walczymy wspólnie o podstawowe prawa każdego człowieka, czy to Ukraińca czy Polaka. Możemy powiedzieć nawet, że w tej walce widać naszą polską odpowiedzialność za drugiego człowieka. My Polacy zawsze potrafiliśmy wplątać się w różnego rodzaju zagrywki polityczne. To nasza polska przypadłość. Tam gdzie dwóch się bije z pewnością trzeciego Polaka zauważysz. Przykre jest to, że nigdy oprócz honoru i satysfakcji nie uzyskaliśmy wymiernego podziękowania za swój trud i przelaną krew. Widać to dokładnie na przykładzie II wojny światowej, Iraku czy Afganistanu. Wysłaliśmy żołnierzy, miały być kontrakty gospodarcze. Dostaliśmy tylko F16, które nie doleciały bez międzylądowania, słyszeliśmy o Klewkach, teraz na tapecie są ciągle tajne więzienia CIA.

Nie jestem przeciwnikiem pomocy, sam staram się pomagać w miejszej skali różnym ludziom. Widzę naprawdę zaangażowanie naszych władz w trudnej sytuacji dla całej Europy. Uważam jednak, że skoro dajemy to powinniśmy też brać. I nie chodzi mi tu o branie tak jak biorą różnego rodzaju prezesi ZUS czy inne cholery. Bądźmy odpowiedzialni, ale z głową. Skoro oddajemy swoje „życie” starajmy się też o pewnego rodzaju rekompensatę za ponoszone straty i ryzyko.


Nie omieszkam przy okazji odnieść się do tematu naszego nowego Hansa Klossa. Ostre wyjście z samolotu na jednym z europejskich lotnisk zdemaskowało zamiary Hansa. Nie wiem już sam po wielu komentarzach i artykułach gdzie leży prawda. Czy to obracające się śmigła silników czy też może wiosenny fircyk zakręcił tak nieszczęśliwie postacią Hansa, że niemieccy pogranicznicy od razu zwrócili na niego swoją uwagę. Pewnie gdyby nie słaba znajomość języka niemieckiego nic by się nie stało a tak słyszeliśmy na nowo różnego rodzaju ważne komendy typu „raus” czy hande hoch”. Próba tłumaczenia tej sytuacji przez Hansa była mizerna tak jak jego zachowanie. Gdzieś tam widziałem wpisy na blogach, że złamano prawo unijne gdyż europosła nie ma prawa nikt zatrzymać jak wraca z posiedzenia. Jakiś bełkot chyba. Konkluzja taka: facet nie potrafisz pić lub organizm ci nie pozwala to nie pij. Nie ma jak ułańska fantazja. Tylko czy musi nam ona jak zwykle psuć wizerunek? Panie nie nadajesz się pan na europosła.

Nie ma jak na miękko.   

Janosik

Pierwszy kwartał 2014 roku obfituje w wiele ważnych wydarzeń. Bardzo się cieszę, że pierwsze dni marca dla Mazowsza są bardzo udane i perspektywiczne. Po wielu latach trudnej walki, braku zrozumienia problemu „janosikowego” oraz nękania władz samorządu województwa, a w szczególności marszałka Adama Struzika, Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok: „janosikowe” niezgodne z Konstytucją. 

Parafrazując byłego prezydenta mógłbym krzyczeć oddajcie nasze 6,4 mld złotych ale nie będę zachowywał się jak populista i strugał wariata. Po raz kolejny okazało się, że przepisy są do bani, że nie nadążamy za zmianami gospodarczymi, a jeśli pojawi się problem to naprawa złych przepisów trwa latami, wpędzając Polaków w coraz trudniejsze tarapaty.

Całe szczęście, że na Mazowszu są osoby, które widzą problemy i którym chce się nimi zajmować. Niektórzy lubią tylko krzyczeć. Nie piszę materiału promującego Pana Adama Struzika i posła Piotra Zgorzelskiego, gdyż nie ma takiej potrzeby. Bezsprzecznie Ci dwaj panowie, jako jedyni walczyli z niesprawiedliwością na każdym etapie swojej publicznej egzystencji. Mimo wielu przeciwnościom i dużej niechęci kolegów, i parlamentarzystów i samorządowców, do znudzenia tłumaczyli o problemie, powstałej nierówności i braku solidarności. Chylę czoła przed determinacją, uporem i wiarą w sukces.


Najważniejsze już za nami. Jako mieszkaniec Mazowsza cieszę się, że muszą teraz nastąpić zmiany, które mam nadzieję pozwolą na dalszy rozwój naszych gmin, powiatów i województwa. Smutne tylko jest to, że zmiany nadejdą za wiele miesięcy, ale co wygraliśmy to nasze.