Zielona skarpa ze strzelistymi wieżami, srebrzysty
wieczorny wiślany blask wody, stalowy most, zabudowywane osłoną
molo oraz brudna kopuła odremontowanego amfiteatru to widok, który
ma przed oczami każdy zbliżający się do Płocka mostem Legionów
Piłsudskiego. Całe szczęście, że oczom ukazuje się dużo
zieleni zakrywającej nie tylko skarpę, ale i zabudowania. Od strony
północnej też jest zielono. Zielone pola, sady, a w oddali wysokie
kominy Orlenu, pracodawcy wielu płocczan. Żyjąc w naszym mieście
już grubo ponad 30 lat, przyglądam się mu uważnie i z coraz
większą troską.
Martwię się tym, że mieszkańców zaczyna ubywać, a
tym, którzy zostali coraz trudniej znaleźć zatrudnienie.
Szczególnie młodym, często wykształconym, ale bez doświadczenia.
Płock do niedawna miasto wojewódzkie, teraz ośrodek, z którego
ubywa mieszkańców na rzecz okolicznych gmin.
Każdy szuka wytchnienia i ciszy, która pozwala
uspokoić znerwicowany organizm. Podobno władze miasta chcą walczyć
z hałasem, zmniejszając dopuszczalną prędkość pojazdów do 30
km/h. Brawo, jakaż to ulga dla naszych uszu i jakie wyzwanie dla
naszych płuc. Były czasy, kiedy pojazdy poruszały się z
prędkością 5 do 10 km/h napędzane owsem. Z całą pewnością nie
zatruwały powietrza jak spaliny samochodowe. Zresztą w Płocku
mieszkało wówczas nie więcej niż 30 tysięcy ludzi, zaś
Kostrogaj, nie mówiąc o Podolszycach, były podmiejskimi wioskami.
Redukcja prędkości samochodów na pewno nie zmniejszy hałasu,
natomiast wzrośnie emisja szkodliwych gazów. Takie działanie z
pewnością przyczyni się do zwiększenia i tak już długich
kolejek w przychodniach i szpitalach. Nie widać w tym logiki.
Zatłoczone ulice dużą liczbą samochodów oraz ciągłe
remonty dają się nam codziennie we znaki. Oczywiście cieszymy się
z nowych inwestycji drogowych, im więcej dróg, tym więcej ich
remontów, można tak to nazwać po wieloletnich obserwacjach.
Niektóre miasta europejskie zachęcają turystów zielenią i
zabytkami, ciekawą architekturą, szybkim dojazdem do miasta, my
będziemy wabić turystów odurzeniem wywołanym spalinami oraz
galeriami, ale handlowymi. Przecież centrum Płocka budzi się tylko
wtedy, kiedy jest jakaś duża impreza. Codzienność omija bankową
ulicę Tumską, która umiera, podobnie jak cała dzielnica
staromiejska.
Jakoś przez tyle lat nie dorobiliśmy się, moim
zdaniem, władz, które w tworzonych wizjach rozwoju miasta myślą
kategoriami wielu lat. Co będzie z Płockiem za dwa czy trzy
pokolenia, jak będziemy postrzegani w całym naszym regionie i
kraju? W jaki sposób będziemy współpracować z okolicznymi
gminami i powiatami (jeśli ocaleją), czym zachęcimy turystów z
Polski i zagranicy, aby zostawiali w Płocku swoje pieniądze.
Wszyscy skupiają się tylko na tym, co tu i teraz. Nadal około 2000
rodzin płockich nie ma własnego mieszkania. Liczy na lokale
komunalne, w tym pewnie większość na mieszkania socjalne z uwagi
na brak środków do życia. Coraz więcej osób jest bez pracy.
Tłumaczymy sobie, że mamy kryzys jest na świecie, a Hiszpanie i
Portugalczycy mają przecież gorzej. Dziwne to, skoro dla piłkarzy
nożnych, ręcznych także Półwysep Iberyjski to nadal raj.
Wróćmy na nasz grunt. W Płocku stworzono radę
przedsiębiorców, radę seniorów, radę młodych samorządowców ze
szkół średnich i co z tego wynika? Gdzie wizja i misja
naszego miasta? Gdzie nowe przedsiębiorstwa zatrudniające co
najmniej kilkadziesiąt pracowników, gdzie są tereny inwestycyjne?
Nie mówmy, że w Parku Przemysłowo-Technologicznym, to stanowczo za
mało.
Drodzy Czytelnicy wracając codziennie z pracy w coraz
to większych korkach zwróćcie uwagę na firmy, które zachęcają
do… współpracy. Popatrzcie na latarnie i słupy, a znajdziecie na
nich ogłoszenia o szybkich pożyczkach gotówkowych. Chwilówki,
pożyczki bez BIK, kredyty na dowód, pożyczki wakacyjne czy na
komunię lub chrzest, to największa oznaka postępującej biedy.
Niestety, nie omija również bogatego, książęcego Płocka.