wtorek, 2 grudnia 2014

Berlin zachodni kontra parlamentarni muszkieterowie


Wybory wyborami a sprawiedliwość musi być po stronie Polskiego Stronnictwa Ludowego. Partii politycznej, która nie była do tej pory doceniana. Partii wypychanej przed każdymi wyborami w polityczny niebyt. Cóż, to akurat problem  pozostałych ugrupowań. Nie będę pisał za dużo bo to już można powiedzieć przeszłość. Jak to zwykle bywa następnego dnia po  wynikach wyborczych zaczyna się kolejna kampania. Do końca roku pewnie przejdzie przez Warszawę marsz niezadowolenia, który nic nie zmieni, a jedynie pociągnie w dół po raz kolejny swoje ugrupowanie i swoich pupili. Skomentuję atak PiS podważający uzyskane wyniki następująco: skoro opozycja parlamentarna w postaci parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości mówi o korupcji i fałszowaniu wyborów to chyba ma zastrzeżenia do swoich mężów zaufania. Może nie zdążyli dojechać z księżyca samochodami.

Ile to polska demokracja ma szczęścia, że właśnie przed 16 listopada bulteriery pana Jarosława straciły przyczepność na polskich drogach i unosząc się w powietrzu na fali obłudnego pędu i chrześcijańskiego wybaczam rozbili swój wehikuł praworządności w tak banalny sposób. Trzeba być naprawdę oryginałem, aby najpierw obrzucać większość parlamentarzystów koalicji cuchnącym błotem, szukać wszędzie afer, by następnie samemu prymitywnie błaznować i okłamywać nie tylko swoich partyjnych kolegów, bo co mnie oni obchodzą, ale Polaków. Do tej pory niepojęte były dla nas walory osobiste posła Adama, ale już na wyjazdach Polak zna się bardzo dobrze. W trudnych początkach polskiej demokracji nikt nie potrafił tak jak nasi rodacy wyjeżdżać na zachód słuchając na walkmanach i radiomagnetofonach kasprzak piosenki „Berlin zachodni” formacji Big Cyc. Pierwsza czerwona kartka pokazana. W przyszłym roku mam nadzieję, że będzie szach i  mat.
Kiedyś nasi ojcowie i dziadowie wołali precz z komuną. Ja dziś mówię precz z obłudą.

Twardy na miękko.