czwartek, 7 lutego 2013

Polskie Rovaniemi


Aby wynagrodzić spóźnienie, wynagrodził obdarowanych sowicie. Św. Mikołaj vel Dziadek Mróz prosto z Rovaniemi, przybył z wielkim worem w połowie stycznia do Sejmu Rzeczypospolitej, aby wynagrodzić za ciężką pracę w szczególności Marszałka Ewę Kopacz oraz Marszałka Bogdana Borusewicza. Tak się zastanawiam, czy wory były wielkie dla wielkiego wrażenia, a w środku były karty z chipami z określoną kwotą, czy może obdarowani zażyczyli sobie prezentu w bilonie groszowym co podnosiłoby wartość podarków czterokrotnie. Złotówka w postaci jednogroszówek ma wartość jednego euro, tyle kosztuje metal, z którego są wybite. Znając zapobiegliwość naszych wybrańców Narodu wcale nie jetem taki pewien, że tak nie było?!

Każdy lubi być docenionym i dostawać nagrody za dobrze wykonaną robotę. Z historii znamy wiele sposobów motywowania do lepszej pracy. Przed rokiem 1980 bardzo ważna dla pracownika była pochwała od wysokiej rangi Towarzysza z Komitetu no i oczywiście nieodłączny goździk. To były czasy: 300% normy i do przodu. Magistrów trzeba było ze świecą szukać, a teraz jak „mrówków”. W użyciu jako instrumenty pochwalne wyższej rangi były też dyplomy i talony na trudno dostępne dobra materialne typu: lodówka, telewizor kolorowy no i oczywiście szczyt marzeń w owym czasie talon na samochód. Teraz jedynym motywującym narzędziem dla pracowitych /lub/ /i/- niepotrzebne skreślić znajomych królika, jest pieniądz, a kto pracuje w jakiejś zagranicznej firmie dostaje /money/. Tym wszystkim co nie dostali żadnej premii ani dyplomu wręczam nagrodę pocieszenia: http://www.youtube.com/watch?v=WCkOmcIl79s wklejcie sobie w pasek adresu i posłuchajcie. Coraz rzadziej można spotkać osoby, które pracują wydajnie nie tylko dla kasy ale i z przekonania że tak trzeba.

Po upublicznieniu kwot uzyskanych czy raczej zrabowanych w biały dzień przez wymienione osoby - nagród, podniósł się ogromny raban. Skorzystali na tym najbardziej dziennikarze i poczytne tabloidy, ale w tym wypadku to chyba dobrze. Gdyby nie brawurowa akcja między innymi SE, zwyczajny tzw szary człowiek goniący za przysłowiową „kromką chleba”, opiekujący się przodkami w wieku już bardzo zaawansowanym, dzięki czemu budżet domowy co miesiąc jest zasilany wpływającą rentą, a raczej rentką lub emeryturą, z czwórką dzieci, dla których nie ma miejsca w przedszkolu, może dowiedzieć się ile to można za friko zgarnąć dostając się na ul. Wiejską i wypada w tym miejscu mieć nadzieję, że personalia naszych zaradnych wybrańców, zostaną zapamiętane przez wyborców i założą szlaban w komisji wyborczej.

W internecie zawrzało, w tv zawrzało do tego stopnia, że pani Marszałek musiała się gęsto tłumaczyć z uzyskanych profitów za siedzenie w pierwszym rzędzie. Będąc „młodą lekarką”, jak w tym słuchowisku radiowym, bardzo zgrabnie się wytłumaczyła: - To nie ja sobie przyznałam – to mnie przyznano. To wszystko w ustach Marszałkini brzmiało tak przekonywujące, jak przekopany na metr grunt po katastrofie smoleńskiej. 

I tym optymistycznym akcentem kończę oraz życzeniami spóźnionymi, a przez to bardziej serdecznymi Szczęśliwego Nowego Roku

Twardy na miękko.
P.S. Czekam na męską /jeszcze?/ decyzję Janusza Palikota i nowego Wicemarszałka Krzysia, sorry - Anny Grodzkiej.




środa, 6 lutego 2013

TULEYA A SPRAWA POLSKA

Jak tsunami przelewają się niektóre tematy przez nasze media, działa to jakby na zasadzie rezonansu, nie będę tu się rozwodził nad zjawiskami fizycznymi, bo mogłoby się to okazać lekko niestrawne. Zaczęło się od niewinnego gwoździa do trumny, którą to rolę grały ukryte kamery w gabinecie - słynnego z racji jego kwalifikacji kardiochirurgicznych - doktora G i stołów mikserskich i montażowych w CBA. Koniec końców gwóźdź został wbity nie do tej trumny.

Doktor G. zdaniem sądu nie okazał się mordercą i katem, jak twierdzili jedni i nie jest takim niewiniątkiem, jak chcieli drudzy. Dzięki Bogu wyroki wydają u nas jeszcze sądy powszechne i tak się też stało w tym przypadku. Sąd pod postacią: Igor Tuleya, wydał wyrok, można by powiedzieć, że był to wyrok Salomonowy, byłoby to uprawnione, gdyby sędziemu nie zachciało się zagrać jeszcze jednej roli, a nawet wielu ról: komentatora, polityka i historyka. I chyba trochę przedobrzył, jak ta gospodyni z przyprawami, ze słynnego billboardu, co to dostała lanie, bo zupa była za słona, danie Sędziego okazało się też lekko za ostre. Sędziemu się oberwało, a i nasze skołatane społeczeństwo też się w tej sprawie podzieliło.

Koniec końców Sędzia przestał być rzecznikiem Sądu, a jeszcze na dodatek utracił służbową komórkę i nie chodzi tu o komórkę na węgiel, to tak gwoli wyjaśnienia, tylko jakiegoś wypasionego smartfona zapewne.
To chyba są retorsje za to, że Sędzia wskazał na słabość naszych służb, a raczej siłę ich niekompetencji i służalczości wobec każdego decydenta: niezależnie od tego czy pochodzą; z prawej czy lewej strony naszej sceny politycznej.

W tym miejscu można podać przykładów bez liku i może nie świadczą one o powrocie do metod stalinowskich, ale tworzą nową jakość w zastraszaniu społeczeństwa: najwyższa w Europie liczba podsłuchów, sprawa bombiarza, co to miał Sejm z całą obsadą wysadzić, oczywiście w powietrze, a sprawa okazała się jedną wielką fuszerką namotaną przez służby, bo jak wykazują badania 68% obywateli uczyniłoby to samo, gdyby miało takie możliwości i nie poniosłoby za ten czyn konsekwencji, no i co zamknąć wszystkich?

Sprawa druga to odkryty przez nasze i ponoć zagraniczne służby fan Bin Ladena, to jest świeża sprawa, która ujrzała światło dzienne dzięki reportażowi dziennikarza śledczego co to przeszedł z TVN do TVP - Tomasza Sekielskiego.

Najlepiej będzie jak każdy sobie sam obejrzy i oceni, nie będę dokładał do tego swoich trzech groszy nie tylko dlatego, że mają być wycofane z obiegu, ale żeby przypadkiem nie stać się obiektem godnym zainteresowania, oczywiście nie mam tu na myśli nielicznych jeszcze czytelników, o których jak najbardziej zabiegam. Zatem wklejam link z życzeniem przyjemnego oglądania, choć temat sam w sobie nie jest przyjemny: 
http://www.tvp.pl/vod/audycje/publicystyka/po-prostu-program-tomasza-sekielskiego/wideo/29012013/9690689

Pozdrawiam twardo
- Twardy na miękko