piątek, 9 października 2015

Pokora wybrańców

Bardzo ważne słowo. Coraz trudniej je usłyszeć w ustach Polaków. Ostatnio słowo to często pojawia się podczas kompanii wyborczej tak rozkochanej w sercach Rodaków prawicy. Przykładem była ostatnia konferencja PiS w Płocku. Niby nic w tym złego, gdyż pokora naprawdę jest na wagę złota, ale zastanawiam się bardzo poważnie nad tym, czy to słowo jest prawidłowo rozumiane w kręgach prawicowych. Niestety skłania mnie do takiego podejrzenia postawa przedstawicieli tego ciągle walczącego z PO ugrupowania.

Nawiązując do tej bezustannej  wojenki na pseudo argumenty wiem, że to po prostu się tym dwóm partiom opłaca. Powiem więcej, uważam, że jedna bez drugiej nie mogłaby istnieć. Te ugrupowania są zakochane w sobie. Na ciągłej wzajemnej krytyce budują wizerunek, a media łykają wszystko jak pelikany ryby, bo to się sprzedaje. Taki brazylijski serial o wielkiej miłości, złej macosze i krzyczącym ojcu. No nic wracam do swoich rozważań na temat wyrazu pokora. 

Z powagą, posągową miną  i pietyzmem pretendująca do bycia panią premier wypowiadała to słowo podczas spotkania wyborczego jakie odbyło się w Płocku. W kampanii rozdawane są kilkustronicowe gazetki w stylu faktu czy super expresu z informacjami: nic nie zrobili dla rolników, zegarek droższy niż obrączka, to nie tanie wino sejmowa gadzino, ona tańczy dla niego. Gazetki wymuszające na czytelnikach ogromną nienawiść do innych ugrupowań, do innych ludzi. Tak nie buduje się demokracji, tak się ją niszczy. Prezes zapowiedział, że można rządzić i 20 lat. Można, były takie rządy o których opowiadali mi rodzice. Ja takich nie chcę. Wolę ułomną demokrację, którą można cały czas poprawiać.

Czytając Wikipedię muszę ją w tym miejscu zacytować. Zatem: Pokora  cnota moralna, która w ogólnym rozumieniu polega na uznaniu własnej ograniczoności, nie wywyższaniu się ponad innych i unikaniu chwalenia się swoimi dokonaniami. Pokora jest bardziej stanem ducha, postawą życiową wyrażającą nasze przekonanie na temat otaczającego nas świata, jak również ogółu istot go zamieszkujących. Może stanowić punkt odniesienia do naszych działań lub przemyśleń. Ale także w rozumieniu psychologicznym dawać oparcie. Jestem pokorny, a zatem uznaję, że wszyscy ludzie są równi i podlegają tym samym prawom. Pokora w sensie filozoficznym jest uznaniem ludzkich ograniczeń; ciała i umysłu. Ale także nadrzędnej roli człowieka w świecie przyrody, nakładającym na niego prawa i obowiązki.

Mnie się podoba znaczenie tego słowa. Z własnego doświadczenia wiem, że takiego stanu fizycznego ani filozoficznego jeszcze nie osiągnąłem, i pewnie potrwa to trochę – chociaż bardzo się staram. Dziwię się zatem dlaczego pretendująca do bycia panią premier mówi tak jakby ten stan już osiągnęła nie tylko ona, ale również ugrupowanie z którego się wywodzi.

W zacytowanej definicji bardzo ważne jest pierwsze zdanie i za cholerę nie odnajduję tej głębokiej treści w nim zawartych w wypowiedziach i działaniach PiS. W jednym z kolejnych zdań wspomina się o działaniach i przemyśleniach, ale również nie widzę w tym działań prawicy. Przecież prawica dzieli a nie łączy. Wszystko co jest niezgodne z przekonaniami wierchuszki jest złe, niedobre, do wyrzucenia. Gdzie ta cytowana równość Polaków. Gdzie jest szacunek do drugiego człowieka, skoro wszyscy oprócz własnych żołnierzy są ble. Nie będę nawiązywał do przewodniczącego Dudy i jego pieska, gdyż ten sympatyczny związkowiec, walczący o równe prawa wszystkich Polaków i likwidację umów śmieciowych, pokazał na co go stać i na co stać związek, któremu przewodniczy. Skąd bierze się ta siła organizacji skoro składane obietnice są czysto populistyczne i oderwane od rzeczywistości. Jeśli słyszę, że warto inwestować w węgiel i kopalnie to mam w nosie zapach smrodu i smogu. Kolejny rozjazd z potrzebami środowiska w którym żyjemy.


W kampanii używa się ciągle tych samych haseł o ochronie zdrowia, religii w szkołach, panującej biedzie. Lewica ryczy i chciałaby, ale to już nie ten czas. Wiem, że Platforma dała ciała i nie jest z mojej bajki bo jestem zielony, bo inaczej widzę ułatwienia dla biznesu, inaczej patrzę na problemy edukacyjne, lecz wierzę, że po raz kolejny gdzie dwóch się bije tam wygra koalicjant. Koalicjant, który jako jedyny w swoich ulotkach przedstawił to co zostało zrobione i to co będzie zrobione, bez fajerwerków, zbędnych słów. Po prostu argumenty. 

Twardy na miękko

środa, 7 października 2015

Drożdżówka

Jeszcze ciepła. Delikatnie lukrowana z lekką nutą zapachu wanilii. Kupuje ją czasem na skrzyżowaniu ulic Bielskiej i Królewieckiej, w niedużym sklepiku kiedy wiozę córkę do szkoły. Staram się kupować ją tylko czasami, gdyż po mimo, że moje ciało jej pragnie, to mój anioł stróż szepce „nie grzesz człowieku, jak ty wyglądasz”.

Tak to ta słynna drożdżówka. Niestety dzieci i młodzież nie mogły jej przez miesiąc kupić w szkolnych sklepikach. Mogły ewentualnie zakupić w sklepie obok szkoły i ukradkiem przemycać na drugie śniadanie. Całe szczęście że nasza pani minister z sukcesem wywalczyła możliwość zakupienia i zjedzenia czegoś przyjemnego dla ciała i ducha w szkole przez  dzieci. 

To wielki sukces, wspaniałe osiągnięcie polskiej edukacji. Nie wiem czy nie ważniejsze od reformy gimnazjalnej. Dzieci głodne i pozbawione cukru mają obniżone zdolności pochłaniania wiedzy na lekcjach, ale teraz to się wszystko zmieni. Dziękuje za to, że obecnie moja córka, a w przyszłości mój syn będą mogli tak jak ja delektować się tym bardzo smacznym łakociem.

Nie wiem tylko, czy z wiekiem widzę i rozumiem coraz więcej, czy jednak coraz więcej głupoty jest wokół mnie.


Twardy na miękko.