Bardzo
ważne słowo. Coraz trudniej je usłyszeć w ustach Polaków. Ostatnio słowo to często pojawia się podczas kompanii
wyborczej tak rozkochanej w sercach Rodaków prawicy. Przykładem była ostatnia
konferencja PiS w Płocku. Niby nic w tym złego, gdyż pokora naprawdę jest na
wagę złota, ale zastanawiam się bardzo poważnie nad tym, czy to słowo jest
prawidłowo rozumiane w kręgach prawicowych. Niestety skłania mnie do takiego
podejrzenia postawa przedstawicieli tego ciągle walczącego z PO ugrupowania.
Nawiązując
do tej bezustannej wojenki na pseudo
argumenty wiem, że to po prostu się tym dwóm partiom opłaca. Powiem więcej, uważam, że jedna bez drugiej nie mogłaby istnieć. Te ugrupowania są zakochane w
sobie. Na ciągłej wzajemnej krytyce budują wizerunek, a media łykają wszystko
jak pelikany ryby, bo to się sprzedaje. Taki brazylijski serial o wielkiej miłości, złej macosze i
krzyczącym ojcu. No
nic wracam do swoich rozważań na temat wyrazu pokora.
Z powagą, posągową
miną i pietyzmem pretendująca do bycia panią
premier wypowiadała to słowo podczas spotkania wyborczego jakie odbyło się w
Płocku. W kampanii rozdawane są kilkustronicowe gazetki w stylu faktu czy super expresu z
informacjami: nic nie zrobili dla rolników, zegarek droższy niż obrączka, to
nie tanie wino sejmowa gadzino, ona tańczy dla niego. Gazetki wymuszające na
czytelnikach ogromną nienawiść do innych ugrupowań, do innych ludzi. Tak nie
buduje się demokracji, tak się ją niszczy. Prezes zapowiedział, że można rządzić i 20 lat. Można, były takie rządy o których opowiadali mi rodzice. Ja takich nie chcę. Wolę ułomną demokrację, którą można cały czas poprawiać.
Czytając
Wikipedię muszę ją w tym miejscu zacytować. Zatem: Pokora – cnota moralna, która w ogólnym rozumieniu polega na uznaniu własnej
ograniczoności, nie wywyższaniu się ponad innych i unikaniu chwalenia się
swoimi dokonaniami. Pokora jest bardziej stanem ducha, postawą życiową
wyrażającą nasze przekonanie na temat otaczającego nas świata, jak również
ogółu istot go zamieszkujących. Może stanowić punkt odniesienia do naszych
działań lub przemyśleń. Ale także w rozumieniu psychologicznym dawać oparcie.
Jestem pokorny, a zatem uznaję, że wszyscy ludzie są równi i podlegają tym
samym prawom. Pokora w sensie filozoficznym jest uznaniem ludzkich ograniczeń;
ciała i umysłu. Ale także nadrzędnej roli człowieka w świecie przyrody,
nakładającym na niego prawa i obowiązki.
Mnie się podoba znaczenie tego słowa. Z własnego
doświadczenia wiem, że takiego stanu fizycznego ani filozoficznego jeszcze nie
osiągnąłem, i pewnie potrwa to trochę – chociaż bardzo się staram. Dziwię się
zatem dlaczego pretendująca
do bycia panią premier mówi tak jakby ten stan
już osiągnęła nie tylko ona, ale również ugrupowanie z którego się wywodzi.
W zacytowanej definicji bardzo ważne jest pierwsze zdanie i
za cholerę nie odnajduję tej głębokiej treści w nim zawartych w wypowiedziach i
działaniach PiS. W jednym z kolejnych zdań wspomina się o działaniach i
przemyśleniach, ale również nie widzę w tym działań prawicy. Przecież prawica
dzieli a nie łączy. Wszystko co jest niezgodne z przekonaniami wierchuszki jest
złe, niedobre, do wyrzucenia. Gdzie ta cytowana równość Polaków. Gdzie jest
szacunek do drugiego człowieka, skoro wszyscy oprócz własnych żołnierzy są ble.
Nie będę nawiązywał do przewodniczącego Dudy i jego pieska, gdyż ten
sympatyczny związkowiec, walczący o równe prawa wszystkich Polaków i likwidację
umów śmieciowych, pokazał na co go stać i na co stać związek, któremu
przewodniczy. Skąd bierze się ta siła organizacji skoro składane obietnice są
czysto populistyczne i oderwane od rzeczywistości. Jeśli słyszę, że
warto inwestować w węgiel i kopalnie to mam w nosie zapach smrodu i smogu. Kolejny
rozjazd z potrzebami środowiska w którym żyjemy.
W kampanii używa się ciągle tych samych haseł o ochronie
zdrowia, religii w szkołach, panującej biedzie. Lewica ryczy i chciałaby, ale to już nie ten czas. Wiem, że Platforma dała ciała i
nie jest z mojej bajki bo jestem zielony, bo inaczej widzę ułatwienia dla
biznesu, inaczej patrzę na problemy edukacyjne, lecz wierzę, że po raz kolejny
gdzie dwóch się bije tam wygra koalicjant. Koalicjant, który jako jedyny w swoich ulotkach przedstawił to co zostało zrobione i to co będzie zrobione, bez fajerwerków, zbędnych słów. Po prostu argumenty.
Twardy na miękko