Bez
obaw nie będzie o reklamie butów, ale od butów zaczniemy. Mój
przywołany w poprzednim tekście osobisty Dziadek mawiał, że
biednego nie stać jest na tanie buty, można by odnieść te
stwierdzenie do wznoszonych w naszej umęczonej Ojczyźnie wszelkiego
rodzaju budowli, programów komputerowych, wszelakich reorganizacji i
konsolidacji firm, i instytucji.
Nie
ma co powielać tu informacji o budowie naszych stadionów na Euro,
bo zanim zostały oddane do użytku wymagały remontu. Podobnie
sprawa ma się z autostradami. Ale co ja mam szukać tak daleko;
skoro na moim „płockim podwórku” przykładów można znaleźć
więcej niż dużo, że nie wspomnę o amfiteatrze, gdyby nie
przytomność umysłu majstrów i inżynierów wykonawcy liczba ofiar
przy nieuniknionej katastrofie budowlanej jak to obliczyli eksperci
byłaby po wielokroć większa, niż przy zawaleniu się hali w
Katowicach.
Historia
budowy przeprawy mostowej i dojazdów do niej przeszła już do
historii, ale koszty i uciążliwości tej fuszerki będziemy ponosić
jeszcze przez wiele lat. Jak to jest, myślę sobie - w komisjach
przetargowych zasiadają ponoć tęgie głowy, znawcy tematu, a tu
masz ci babo placek, placek z zakalcem. I ze świecą szukać
przykładów gdzie to wszystko poszło jak należy. Okazuje się, że
nie tylko ja wykazuję w tej sprawie brak zachwytu; kilka dni temu
znajomy podesłał mi link z wypowiedzią SENATORA RP i nie bez
znaczenia jest tu przynależność partyjna jego, tzn senatora nie
znajomego, bo trudno go posądzić o opozycyjną upierdliwość.
Wklejam ten adres tutaj aby podzielić się z Wami tą grozą i żeby
nie było później tłumaczenia, że ktoś, czegoś nie wiedział:
Jestem
pod wrażeniem wypowiedzi Senatora Antoniego Motyczki podczas komisji
senackiej na temat zapisów ustawy: prawo zamówień publicznych oraz
ich konsekwencji w naszym życiu. Nie będę się bawił w
recenzenta, bo nie mam ku temu ochoty a i kwalifikacje też pewnie
takie jak tych z komisji przetargowych, dlatego ucieknę się do
pomocy Jana Pietrzaka tego od „Żeby Polska była Polską”.
Zobaczmy co ma na ten temat do powiedzenia Jan Pietrzak i trochę
wspomnień przy okazji dla wielu, bo ja tego nie pamiętam miałem 4
latka.
Wydaje
mi się się, że to pierwsze tak szczere, publiczne wystąpienie
polskiego parlamentarzysty, który otwarcie mówi o skandalach czy
też aferach związanych z udzielaniem zamówień publicznych w
naszym kraju. Do tej pory osoby zainteresowane tą tematyką
wiedziały, że "wszystko po 4 zł" nie sprawdza się w
realizacji zadań gminnych, powiatowych, wojewódzkich i rządowych,
lecz nie uczyniły nic, aby cokolwiek zmienić. Nawet małe dziecko,
jak dostanie tanią zabawkę to nie jest nią zachwycone i zabawka
ląduje w koszu najczęściej. Chyba, że nasi włodarze chcą abyśmy
się bawili zwykłą butelką po oszukanej wodzie mineralnej z
kilkoma kamieniami w środku, bo takimi zabawkami chętnie się
dzieci bawią.
Ten
apel Pana Motyczki pokazuje, jak sprawy zaszły daleko i w złym
kierunku. Wynajęci eksperci tworzą ekspertyzy powodujące wzrost
kosztów inwestycji, a więc zaprzeczają sami sobie. Przecież
zadaniem ich jest właśnie dbanie o finanse publiczne, o dobro
Polaków i o efekty realizowanych inwestycji. Pan profesor powiedział
to, co mówi się zazwyczaj w kuluarach i potwierdził znaną wszem i
wobec maksymę, że nic co jest tanie nie jest dobre. Sam kilkanaście
lat temu (około 20 lat) doświadczyłem grając w piłkę nożną.
Sorry znów o butach. Kupiłem sobie buty chyba za jakieś 20-30
złotych no i niestety, po tygodniu, było po butach, a były takie
ładne no i oczywiście niedrogie.
Cena
jest teraz jednym z najwyżej punktowanym kryterium, ponieważ
decydenci boją się wystawić na kontrolę NIK, RIO czy innych
służb. Myślenie kontrolujących jest bardzo płytkie. Ta ciągła
podejrzliwość, że wszędzie są przekręty. Administracja
publiczna ma z tym ciągłe problemy, przetarg na drogę wygrywa
wykonawca z najniższą ceną, za pół roku znowu przetarg na
naprawę tej nowej drogi (szczególnie po zimie) i znowu kryterium
najniższa cena i tak "w koło Macieju". Firmy schodząc do
najniższej, nierealnej ceny niczego i niczym nie ryzykują, bo i tak
nikt im nic nie zrobi, przecież sądy jak zasądzają kary umowne,
miarkując to oczywiście bardzo łagodnie patrzą na wykonawcę,
przecież zrobił, co tam, że nie w terminie, z potężnym
opóźnieniem, co tam że już coś pęka i odłazi. A zawierane
umowy jednoznacznie stwierdzają np. za każdy dzień opóźnienia w
realizowanej inwestycji 100 000,00 zł. Gdyby w końcu któryś z
sędziów odważył się tak, jak Pan Profesor zasądzić karę
zgodnie z zapisami umowy to wielu wykonawców by się po stokroć
zastanowiło, czy warto brać robotę, kiedy nie ma się
odpowiedniego potencjału.
Moim
marzeniem jest, aby w końcu ktoś zrobił drogę, która chociaż
przez 10 lat nie będzie musiała być naprawiana. Posłużmy się tu
przykładem prywatnego przedsiębiorcy, który wie co chce zamówić
i u kogo, bo zazwyczaj orientuje się, która firma ma dobrą renomę
i która potrafi wykonać zlecenie jak należy za oczywiście
rozsądnie możliwie najniższą cenę. Rynek sam zweryfikuje i to
szybko uczciwych, i dobrych wykonawców, nie powinniśmy się tego
bać i do tego mieszać. Oczywiście nadzór powinien być nad takimi
działaniami. Chyba, że Polska jest bogatym krajem i może sobie
pozwolić na takie tanie wykonanie i per saldo drogie inwestycje. Czy
stać nas na „tanie buty”?
Oto
jest pytanie:”To be, or not to be”