piątek, 20 lipca 2012

CCC-cena czyni cuda


Bez obaw nie będzie o reklamie butów, ale od butów zaczniemy. Mój przywołany w poprzednim tekście osobisty Dziadek mawiał, że biednego nie stać jest na tanie buty, można by odnieść te stwierdzenie do wznoszonych w naszej umęczonej Ojczyźnie wszelkiego rodzaju budowli, programów komputerowych, wszelakich reorganizacji i konsolidacji firm, i instytucji.

Nie ma co powielać tu informacji o budowie naszych stadionów na Euro, bo zanim zostały oddane do użytku wymagały remontu. Podobnie sprawa ma się z autostradami. Ale co ja mam szukać tak daleko; skoro na moim „płockim podwórku” przykładów można znaleźć więcej niż dużo, że nie wspomnę o amfiteatrze, gdyby nie przytomność umysłu majstrów i inżynierów wykonawcy liczba ofiar przy nieuniknionej katastrofie budowlanej jak to obliczyli eksperci byłaby po wielokroć większa, niż przy zawaleniu się hali w Katowicach.

Historia budowy przeprawy mostowej i dojazdów do niej przeszła już do historii, ale koszty i uciążliwości tej fuszerki będziemy ponosić jeszcze przez wiele lat. Jak to jest, myślę sobie - w komisjach przetargowych zasiadają ponoć tęgie głowy, znawcy tematu, a tu masz ci babo placek, placek z zakalcem. I ze świecą szukać przykładów gdzie to wszystko poszło jak należy. Okazuje się, że nie tylko ja wykazuję w tej sprawie brak zachwytu; kilka dni temu znajomy podesłał mi link z wypowiedzią SENATORA RP i nie bez znaczenia jest tu przynależność partyjna jego, tzn senatora nie znajomego, bo trudno go posądzić o opozycyjną upierdliwość. Wklejam ten adres tutaj aby podzielić się z Wami tą grozą i żeby nie było później tłumaczenia, że ktoś, czegoś nie wiedział:





Jestem pod wrażeniem wypowiedzi Senatora Antoniego Motyczki podczas komisji senackiej na temat zapisów ustawy: prawo zamówień publicznych oraz ich konsekwencji w naszym życiu. Nie będę się bawił w recenzenta, bo nie mam ku temu ochoty a i kwalifikacje też pewnie takie jak tych z komisji przetargowych, dlatego ucieknę się do pomocy Jana Pietrzaka tego od „Żeby Polska była Polską”. Zobaczmy co ma na ten temat do powiedzenia Jan Pietrzak i trochę wspomnień przy okazji dla wielu, bo ja tego nie pamiętam miałem 4 latka.

 


Wydaje mi się się, że to pierwsze tak szczere, publiczne wystąpienie polskiego parlamentarzysty, który otwarcie mówi o skandalach czy też aferach związanych z udzielaniem zamówień publicznych w naszym kraju. Do tej pory osoby zainteresowane tą tematyką wiedziały, że "wszystko po 4 zł" nie sprawdza się w realizacji zadań gminnych, powiatowych, wojewódzkich i rządowych, lecz nie uczyniły nic, aby cokolwiek zmienić. Nawet małe dziecko, jak dostanie tanią zabawkę to nie jest nią zachwycone i zabawka ląduje w koszu najczęściej. Chyba, że nasi włodarze chcą abyśmy się bawili zwykłą butelką po oszukanej wodzie mineralnej z kilkoma kamieniami w środku, bo takimi zabawkami chętnie się dzieci bawią.

Ten apel Pana Motyczki pokazuje, jak sprawy zaszły daleko i w złym kierunku. Wynajęci eksperci tworzą ekspertyzy powodujące wzrost kosztów inwestycji, a więc zaprzeczają sami sobie. Przecież zadaniem ich jest właśnie dbanie o finanse publiczne, o dobro Polaków i o efekty realizowanych inwestycji. Pan profesor powiedział to, co mówi się zazwyczaj w kuluarach i potwierdził znaną wszem i wobec maksymę, że nic co jest tanie nie jest dobre. Sam kilkanaście lat temu (około 20 lat) doświadczyłem grając w piłkę nożną. Sorry znów o butach. Kupiłem sobie buty chyba za jakieś 20-30 złotych no i niestety, po tygodniu, było po butach, a były takie ładne no i oczywiście niedrogie.

Cena jest teraz jednym z najwyżej punktowanym kryterium, ponieważ decydenci boją się wystawić na kontrolę NIK, RIO czy innych służb. Myślenie kontrolujących jest bardzo płytkie. Ta ciągła podejrzliwość, że wszędzie są przekręty. Administracja publiczna ma z tym ciągłe problemy, przetarg na drogę wygrywa wykonawca z najniższą ceną, za pół roku znowu przetarg na naprawę tej nowej drogi (szczególnie po zimie) i znowu kryterium najniższa cena i tak "w koło Macieju". Firmy schodząc do najniższej, nierealnej ceny niczego i niczym nie ryzykują, bo i tak nikt im nic nie zrobi, przecież sądy jak zasądzają kary umowne, miarkując to oczywiście bardzo łagodnie patrzą na wykonawcę, przecież zrobił, co tam, że nie w terminie, z potężnym opóźnieniem, co tam że już coś pęka i odłazi. A zawierane umowy jednoznacznie stwierdzają np. za każdy dzień opóźnienia w realizowanej inwestycji 100 000,00 zł. Gdyby w końcu któryś z sędziów odważył się tak, jak Pan Profesor zasądzić karę zgodnie z zapisami umowy to wielu wykonawców by się po stokroć zastanowiło, czy warto brać robotę, kiedy nie ma się odpowiedniego potencjału.

Moim marzeniem jest, aby w końcu ktoś zrobił drogę, która chociaż przez 10 lat nie będzie musiała być naprawiana. Posłużmy się tu przykładem prywatnego przedsiębiorcy, który wie co chce zamówić i u kogo, bo zazwyczaj orientuje się, która firma ma dobrą renomę i która potrafi wykonać zlecenie jak należy za oczywiście rozsądnie możliwie najniższą cenę. Rynek sam zweryfikuje i to szybko uczciwych, i dobrych wykonawców, nie powinniśmy się tego bać i do tego mieszać. Oczywiście nadzór powinien być nad takimi działaniami. Chyba, że Polska jest bogatym krajem i może sobie pozwolić na takie tanie wykonanie i per saldo drogie inwestycje. Czy stać nas na „tanie buty”?

Oto jest pytanie:”To be, or not to be”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz